Rozdział 1
Hej, nazywam
się Caroline, albo po prostu Caro. Mam 16 lat, długie blond włosy i niebieskie
oczy. Mieszkam w Krakowie, spróbuję wam opowiedzieć moją historię… A wiec
zaczynamy :D
Gdy
codziennie ktoś sobie wmawia że życie jest do bani, w końcu zaczyna się w to
wierzyć. Mimo że wokół otaczają cię wspaniałe osoby, to w końcu nawet to nie
starcza… Właśnie tak stało się w moim przypadku, po stracie rodziców kompletnie
zapomniałam co to znaczy mieć normalne, szczęśliwe życie. Mój mały świat nabrał
szarych kolorów jak tylko dowiedziałam się ze będę musiała zamieszkać z ciotką,
z którą NIGDY nie miałam dobrych kontaktów. Ale oprócz niej nie został mi nikt,
kompletnie nikt. A wracając do ciotki. Ma na imię Ania. Ma 36 lat, wysoka
kobieta o krótkich brąz włosach i niebieskich oczach… Dlaczego nigdy nie miałam
z nią dobrych kontaktów? Otóż dlatego, ze to siostra mojego taty, pokłócili się
kiedy oznajmiła ze wyjeżdża do Gdańska by tam pracować. Niby takie coś, a byli
pokłóceni przez prawie 11 lat… Ciotka mnie nie odwiedzała, ze względu na tatę.
Pojawiała się jak tata był w interesach, albo wyjechał to znaczy może 2 razy w
roku się z nią widziałam. Mam nadzieje, ze chociaż teraz będzie lepiej… Wiec
jak już wcześniej powiedziałam zaczęło się od przeprowadzki do ciotki, ale to w
sumie nie byłoby najgorsze gdyby nie mieszkała ona na drugim końcu kraju. Będę
z dala od przyjaciół, z dala od wszystkiego co mnie otaczało przez 16 lat. Ale
niestety, właśnie kończę się pakować. Pakowałam właśnie wszystkie
najpotrzebniejsze rzeczy, których nigdy nie opuszczę. Gdy już mam domknąć zamek
od ostatniej walizki słysze głos ciotki:
-Carolina
zabierz swoje walizki i zejdź na dół, będę czekać w samochodzie- mimo że widzę
wszystkie rzeczy popakowane, moje rzeczy to wciąż nie mogę uwierzyć ze musze
stąd wyjechać. Jednak co zrobić, zbieram wszystkie emocje i schodzę na dół.
Schodząc staram się zapamiętać każdy najmniejszy szczegół z domu, każdy zapach
i w tym momencie przychodzi mi do głowy pewna myśl „ przecież moja mama zawsze
powtarzała: zawsze drzwi do domu są otwarte dla ciebie” i to jest właśnie to.
Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl ze wcale nie musze czekac do 18 aż będę
tu mogła zamieszkać. Pod wycieraczką jest schowek z zapasowymi kluczamy. Od
razu poprawił mi się humor. Wyszłam pewna siebie, zamykając drzwi z domu i
wsiadłam do samochodu.
Podróż
minęła bardzo szybko, mimo że atmosfera w samochodzie nie była jakaś SUPER, ale
dało się przeżyć. Wymieniłyśmy kilka
zdań z sobą, do wiedziałam się że pracuje ona w dużym biurze i że raczej nie
będziemy spędzać wile czasu z sobą bo pracuje do późna, ale mi na tym
specjalnie nie zależało… Liczyło się to że będę mieć swój pokój, samochód i
zacznę nową szkołę za 3 dni, czyli w poniedziałek…
Wzięłam
swoje walizki i poszłam za nią do „mojego” pokoju. Ciotka stanęła przez
wielkimi białymi drzwiami z tabliczką „ Caroline”, przepuściła mnie w drzwiach
a ja jak zobaczyłam pokój w głowie miałam jedno wielkie WOW ALE ZAJEBISTY! ;D.
Pokój był koloru fioletowego, na środku stało duże łóżko, był fioletowy
dywanik, w rogu stała skurzana rogówka a naprzeciwko stał duży plazmowy
telewizor. W drugim rogu stało biurko na którym leżał laptop, tablet i jakieś
różowe pudełeczko (prezent) z karteczką „ Dla Caro”. Uśmiechnęłam się, a ciocia
stanęła przed drugimi drzwiami i otworzyła je. Moim oczom ukazała się wielka
garderoba z przeróżnymi ubraniami, od letnich do zimowych. Były szpilki,
Vans’y, conversy, koturny i wiele innych… Myślałam ze to sen. W rogu stał
stoliczek, a raczej biurko nad którym wisiało ogromne lustro. Na ścianie
wisiały półki z wysuwanymi szuflatkami w których znajdowaly się lakiery,
cienie, tusze itp… A i jeszcze jedno zapomniałam wspomnieć o dużym balkonie z
widokiem na morze… A jednak może będę potrafić być tu szczesliwa.
Gdy ciocia
wyszła z pokoju przypomniałam sobie o różowym pudełeczku, które było na biurku,
podbiegłam do pudełeczka i zaczelam je rozpakowywać. Gdy już rozpakowałam
zobaczyłam tam… iphona5. Tak się cieszyłam, ze nie można tego opisac słowami.
Od razu zaczelam się bawic nową zabawka. Gdy spojrzałam na zegarek była już
18.55, a o 19 miałam być na dole na kolacji, wiec szybko poszlam do mojej
lazienki umylam rece i zeszłam do jadalni. Ciocia właśnie przynosiła na stół
jedzenie, gdy mnie zobaczyła usmiechneła sie do mnie i poszła po reszte… Po
chwili ciocia, dosiadła się do stołu :
- Smacznego
– powiedziałam, po prostu z uprzejmości i usmiechnełam się do niej a ona
powiedziała
-I nawzajem
– odwzajemniła uśmiech i powiedziała- mam nadzieje ze podoba ci się prezent, to
tak na umilenie. Wiem ze nie chciałaś opuszczać Krakowa, ale ja mam tutaj prace
i po prostu… - nie dałam jej dkonczyc tylko podeszłam do niej i ja mocno
usciskalam a po chwili powiedziałam
- Może to
nawet lepiej ze mnie tutaj zabrałaś, w końcu tam użalałabym się nad sobą bo by
za bardzo mi to wszystko przypominało – w moich oczach zakrecily się pojedyncze
ale szybko je zbyłam i kontynuowałam – będę mogła zacząć od zera i będzie może
nawet lepiej niż dotychczas… - ciocia
uscisneła mnie i wróciłyśmy do naszego posiłku. Reszta kolacji przeminęła miło,
dużo rozmawiałyśmy a później udałam się do mojego pokoju bo była już 21, a ja
lubie przesiadywać długo w łazience, wiec poszłam nalałam sobie wody do wanny i
siedziałam w niej chyba z godzine, aż wkoncu woda zaczęła się robić zimna.
Wyszłam ubrałam moją piżamkę składającą się z męskiej koszulki z AngryBirds i
czarnych krótkich spodenek. Na koniec upięłam jeszcze włosy i położyłam się
spać…
Fajne :) Lubię takie osoby co piszą w moim stylu ^^
OdpowiedzUsuń